Strona 2 z 2

: wt 02 paź 2012, 19:25
autor: J1anka
Doroto spójrz proszę na linki, które podałam bo dyliżansy pocztowe przewoziły kiedyś zarówno listy jak i ludzi i ich bagaż.

: wt 02 paź 2012, 19:59
autor: dorocik133
Dziękuję Aniu, patrzyłam, linki bardzo ciekawe jak i też informacje o terminach dostarczania przesyłek. Ale w tym przypadku podejrzewam jakąś furmankę, bo odległości były niewielkie, czasami to sąsiednia wieś
Pozdrawiam
Dorota

: wt 02 paź 2012, 22:09
autor: kroczek
Witam serdecznie!
Odnośnie przemieszczania się ludności, to miało ono miejsce nie tylko w obrębie sąsiadujących parafii, ale nawet zaborów. Zauważyłem to na przykładzie swoich przodków, gdzie jedne dzieci pra...dziadka urodziły się w roku 1822 jeszcze we wsi Sokołowo (obecnie gmina Września) w Księstwie Poznańskim, a kolejne w 1825 roku już we wsi Prusinowice (obecnie gmina Szadek pow. zduńskowolski) w Królestwie Polskim. Chciałem dociec przyczyn tego przemieszczenia, ale nie wiem za bardzo od czego zacząć. Może ktoś ma jakieś sugestie? Dodam tylko, że moi przodkowie byli, jak to wynika z aktów, gospodarzami, komornikami, w zależności od aktu, a na cmentarzu w Szadku do dzisiaj można spotkać również inne nagrobki niespokrewnionych zmarłych z napisem, że "pochodził z Księstwa Poznańskiego".
Pozdrawiam Kroczek:)

: wt 02 paź 2012, 23:13
autor: enora
dorocik133 pisze: I jak już wspominałam interesuje mnie ten sposób przemieszczania, jak szukali pracy, przekazywanie informacji (poczta odpada, bo byli niepiśmienni).
Dorota
Co do informacji, to niewątpliwie wieść gminna (parafialna) odgrywała dużą rolę i fachowiec zapewne stąd zdobywał wiedzę o potencjalnych okazjach zatrudnienia, jak i potencjalni pracodawcy dowiadywali się o nim. Zresztą ten system do dzisiaj dobrze działa - zazwyczaj wolimy fachowca z polecenia niż z ogłoszenia. Ludzie nie żyli przecież w izolowanych gettach - sąsiednia wieś, to prawie jak sąsiednia ulica. Miano w sąsiednich wsiach często jakiś krewnych i powinowatych, spotykano się z okazji świąt, zjeżdżano na odpusty (także do sąsiednich parafii). Do tego jarmarki. 10 kilometrów do był spokojnie dystans do przejścia pieszo. Cieśla mógł także chodzić za pracą i dopiero po jej znalezieniu sprowadzać rodzinę, ale jeśli to były tak niewielkie odległości, to pewnie wiedział, gdzie w okolicy ktoś coś zamierza budować.
Sama przeprowadzka wyglądała zapewne jak w "Chłopach" - ładowało się na wóz (prawdopodobnie pożyczony) garnki, pierzyny, przyodziewek i pomniejszą dziatwę (większej wręczano po tobołku) i jazda. Nie sądzę, żeby mebli wiele gromadzili.

Mieszkać mogli "na komornym", czyli w wynajętych izbach. Nie ma w metrykach jakiś dokładniejszych informacji o miejscu zamieszkania (poza nazwą wsi)? Czasami można na takie natrafić.
Ciekawe, czy w końcu i swojej rodzinie jakiś dom wybudował.

Pozdrawiam,
Eleonora

: wt 02 paź 2012, 23:43
autor: Jan.Ejzert
Główną przyczyną wędrówek było zatrudnienie. Poza tym zmiana stanu cywilnego, nauki w szkołach.
Wędrowali ludzie określonych profesji; cieśla, fornal, robotnik dniówkowy, służący itp. Ale również zarządcy i dzierżawcy majątków.
Mój dziadek opowiadał jak jechał pociągiem samotnie do Kazania do szkoły realnej (ok. 2 tys. km) miał wtedy 12 lat. Jego starszy brat był dyrektorem fabryki w Niżnim Nowogrodzie. Inny brat dziadka zatrudnił się na terenie obecnej Ukrainy. Pradziadek był zarządcą majątków, więc dzieci rodziły się w różnych miejscowościach.
Były też rodziny osiadłe , szczególnie gospodarze posiadający własną ziemię.
Analizowałem kiedyś kilka nazwisk z par. Błonie (k. Warszawy) i rodziny właścicieli gospodarstw rolnych od 200 lat do dziś tam mieszkają.

: śr 03 paź 2012, 09:02
autor: dorocik133
Przemieszczanie między zaborami wynikało często z działań politycznych na danym terenie. Z tego co wiem na pewno, a dotyczy mojego Dziadka musiał uciekać z Warszawy, jako że należał do organizacji politycznej, miał już za sobą odsiadkę na warszawskiej Cytadeli oraz 3-letnie zesłanie na Syberię. Obawiając się kolejnej denuncjacji wyjechał do Krakowa nie tracąc kontaktów politycznych.
Przodkowie mojego męża (3 braci) przywędrowało w okolice Łodzi z Zaboru Pruskiego (okolice Grabowa nad Prosną), było to prawdopodobnir związane z Rugami Pruskimi, ale do końca niewyjaśnone.

Moi jeszcze wcześniejsi przodkowie przyjechali na początku XIX wieku do Warszawy aż z Ełku, ale powody tej migracji nie są mi znane.

Natomiast w przypadku migracji w poszukiwaniu pracy było zapewne tak, jak pisze Eleonora. Dziękuję.

Pozdrawiam
Dorota

: śr 03 paź 2012, 13:42
autor: Warakomski
Sprecyzowałbym Twoje pytanie Doroto w taki oto sposób „Realia życia na wsi w Królestwie Polskim w okręgu łódzkim w II poł. XIX w.” Ten czas i miejsce już tak wiele wyjaśniają. Wypunktuję tylko bez ich rozwijania te czynniki, które z pewnością w jakiejś mierze determinowały losy Twego przodka i jego rodziny.
- Rewolucja przemysłowa na ziemiach polskich /1850 – 1890/, która przeobraziła wszystkie dziedziny życia gospodarczego.
- Uwłaszczenie chłopów w Królestwie Polskim / ukaz 2.03.1864 r./ spowodowało zmiany w strukturze agrarnej i społecznej wsi.
- Okręg łódzki obejmujący Łódź wraz z przyległymi terenami guberni piotrkowskiej i kaliskiej, to największy ze względu na potencjał przetwórczy okręg przemysłowy Królestwa Polskiego, mimo iż jest tu głównie przemysł włókienniczy / 75 % produkcji idzie na bardzo chłonny rynek rosyjski/

Te czynniki powodujące wzrost prod. przemysł. i rolniczej, wytwarzanej na potrzeby odległych nieraz rynków, zwiększenie wymiany handlowej, rozwój skupisk miejskich, a także nieskrępowane już możliwości poruszania się wszystkich warstw ludności, zwiększyły jej mobilność w sposób dotąd nie notowany.
Krzysztof

: pt 16 sie 2013, 14:28
autor: andompol
No właśnie. Fascynujący teamt.
Część przemieszczeń zaobserwowanych na Kujawach w XIX w. jest związanych z małżeństwem i przeniesieniem do miejscowości małżonka (np. jeden syn przejmował gospodarstwo a drugi przechodził do gospodarstwa żony). Ale teraz pytanie: jesłii te przemieszczenia miały miejsce nie tylko w ramach jednej miejscowości i parafii to jak poznawali się (mieli okazję spotkać się i poznawać) przyszli małzonkowie:
a) z sąsiednich parafii,
b) z parafii dalszych niż sasiednie (do ok. 30 km),
c) z odległych od siebie miejscowości,
d0 z róznych zaborów.
Jakie są Wasze spostrzeżenia, doświadczenia i znane Wam opracowania na ten temat?
Czy zwykle ludzie poznawali się w promieniu na odległość np. 2 godzin pieszo, np. 2 godzin jazdy wozem konnym czy konno. ?

: pt 16 sie 2013, 17:00
autor: Urszula_Pogoń
W historii rodziny mojej i mojego męża miały miejsce 2 bardzo podobne do siebie przypadki, które w pewnym stopniu mogą stanowić odpowiedź na postawione wyżej pytanie.

1 przypadek - W parafii Sławice w poł. XIX wieku odbył się ślub, obydwojgu młodym zapisano, że urodzili się w tej parafii. Jednak studiowanie ksiąg chrztów potwierdziło, że tylko panna młoda była z miejscowej parafii. Pana młodego nie udało się odnaleźć, ba nawet jego nazwisko ani jeden raz nie pojawiało się wcześniej w tej parafii. Nie udało się też odnaleźć w parafii Sławice urodzin dzieci młodej pary. Wobec braku zaczepienia sprawa została odłożona. Minęło dużo czasu. I nieoczekiwanie, całkiem przypadkiem w sąsiedniej parafii - Miechów - natrafiłam na akt zgonu pana młodego ze Sławic, w którym zapisano, że urodził się w Naramie (parafia Korzkiew pod Krakowem, ok. 40 km od Miechowa i Sławic).
Rzeczywiście, młody urodził się w Naramie (a nie w Sławicach, jak zapisano w akcie ślubu). Wtedy pojawiło się pytanie jak trafił z Naramy do Sławic, w ślad za pytaniem przyszło rozwiązanie. Obie te miejscowości miały jednego właściciela i to właśnie za jego sprawą młody parobek przybył z Naramy do Sławic.

2 przypadek - małżeństwo - on ur. w Pstroszycach (par. Miechów), ona z Owczar (par. Korzkiew). Niektóre ich dzieci przyszły na świat w Owczarach i zostały ochrzczone w Korzkwi. Ale ślubu nie zawarli ani w Korzkwi, ani w Miechowie. Nauczona doświadczeniem zdobytym w poszukiwaniach opisanych w 1 przypadku szukałam po nazwiskach właścieli Owczar i Pstroszyc. Ale ku mojemu rozczarowaniu nie udało się ustalić żadnego związku. Rozszerzyłam zasięg terytorialny poszukiwań i odkryłam, że właściciele Owczar - Helclowie - w analogicznym okresie byli właścicielami wsi Owczar i wsi Rzędowice, należącej do par. Książ Wielki, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie par. Miechów. Po sprawdzeniu, okazało się, że tym razem również trop był właściwy. Ślub panny młodej z par. Korzkiew i pana młodego z par. Miechów odbył się w Książu Wielkim, skąd po ślubie małżonkowie wrócili do Owczar. Mogłam jeszcze długo szukać lub czekać, aż inf. o tym ślubie znalazłabym w Genetece.

Reasumując, w poszukiwaniach genealogicznych nie wystarczy czytać po łacinie, niemiecku, rosyjsku czy radzić sobie z nieczytelnym pismem. Pomaga też znajomość historii miejscowości, z których pochodzą nasi przodkowie, dzieje rodzin do których należały majątki. Owszem przypadki się zdarzają, ale zawsze wcześniej warto sprawdzić inne ewentualności.