Dzień dobry,
prawdopodobnie odkryłam, że mój 4x pradziadek miał innego ojca, niż dotychczas sądziłam, co by oznaczało, że moje nazwisko powinno brzmieć inaczej...
W roku 1820 w Bachorzynie (parafia Buczek) rodzi się Jan Bogucki, narodziny są zgłoszone przez akuszerkę, podana jest matka - Małgorzata Bogucka, lat 21, informacji o ojcu brak:
Str. 43 na samym dole
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 635&y=1743
Zastanawia mnie informacja o tym, że Małgorzata bądź mieszka albo urodziła dziecię w domu Adama Sosina pod numerem 8. Nie ma żadnej adnotacji, że dziecko jest nieślubne/pochodzi z nieprawego łoża.
Małgorzata rok później bierze ślub z Tomaszem Marynowskim:
Akt 5, parafia Buczek
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... =1&x=0&y=0
Z tego małżeństwa rodzi się kilkoro dzieci. Co ciekawe, Małgorzata ma w dniu ślubu lat 18, czyżby specjalnie rok wcześniej podała inny wiek, żeby ukryć to, że w wieku 17 lat urodziła dziecko bez ślubu?
Wspomniany Jan Bogucki, nieślubny syn Małgorzaty, w roku 1839 bierze ślub w Bachorzynie z Zofią z Witusków:
Akt 24
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 184&y=1417
W akcie znajduje się informacja, że jest synem Małgorzaty Boguckiej z nieprawego łoża.
Co ciekawe, już dzieci Jana i Zofii rodzą się albo pod nazwiskiem Marynowski, albo Slosarek (o ile to ten sam Jan, jeszcze nie doszłam do tego, skąd ten Slusarek):
http://geneteka.genealodzy.pl/index.php ... =&to_date=
http://geneteka.genealodzy.pl/index.php ... =&to_date=
Jan umiera w Bachorzynie w roku 1864 już pod nazwiskiem Marynowski, jako syn Tomasza i Małgorzata Boguckiej:
Akt 5
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... =1&x=0&y=0
I teraz pytanie - czy właśnie odkryłam, że moje nazwisko Marynowska nie jest tym właściwym, bo Jan urodził się z niewiadomego ojca, a Tomasz Marynowski go tylko przyjął i wychowywał?
Czy to, że Małgorzata urodziła Jana w domu Adama Sosina, może oznaczać, że to był jego syn? (można gdybać...)
Przecież gdyby Małgorzata zaszła w ciąże z Tomaszem przed ślubem, to wzięliby go wcześniej, niż Jan się urodził, a nie po prawie pół roku od jego narodzin? Chyba, że mogło tak być, że czekali ze ślubem, aż Jan się urodzi...
Ma ktoś podobne doświadczenia? Oczywistym jest, że na 100% prawdy się nie dowiem... A może coś przeoczyłam.
Będę wdzięczna za wszelkie spostrzeżenia.