Szanowni Państwo!
Byłem na krótkim urlopie, bez komputera i z ograniczonym dostępem do Internetu, dlatego dopiero teraz, przepraszam, włączam się do dyskusji. Wywyłany zostałem niejako do tablicy, gdyż jestem jednym z członków-założycieli i wice-przewodniczącym Polskiej Wspólnoty Heraldycznej, stowarzyszenia powstałego w 2010 r., które prowadzi rolę herbową Nova Heroldia.
Jak widzę trzeba niektóre kwestie heraldyczne wyjaśniać od podstawa, choć z przyjemnością zauważam też, że część z Państwa, pani Janczewska, pani Jarmola i pan Hniew prezentują większą niż przeciętna wiedzę heraldyczną
Po pierwsze, jak zostało już w XIV w. udowodnione przez konsyliarza cesarskiego, wielce uczonego doktora praw, Batłomieja de Sassoferrato, w traktacie
"De Insigniis et Armis" prawo do herbu nie jest przywilejem wyłącznie szlachty czy rycerstwa, a każdego wolnego człowieka. Herby mieszczan w Europie pojawiły się już w XIII w., zatem koło wieku po powstaniu pierwszego herbu w ogóle (1128). Gumowski w swojej "Sfragistyce" prezentuje (tabl.XXIV, 57) zdjęcia heraldycznej pieczęci Gottschalka vom Stave mieszczanina z Kolonii z 1299, a prawdopodobnie wybierając przykłady do tej książki nie kierował się celem ukazania koniecznie najstarszych pieczęci herbowych mieszczan.
Herby mieszczańskie były oczywiście szczególnie popularne tam, gdzie mieszczaństwo było silniejsze i bogatsze. W miatach hanzeatyckich, w miastach włoskich, w Niderlandach, Flandrii. W Szwajcarii prawie wszystkie rdzenne szwajcarskie rodziny, mieszczańskie i chłopskie, mają swoje herby. W Polsce były rzadziej używane, ale również były powszechne w bogatszych miastach: Gdańsku, Toruniu, Krakowie, Warszawie.
Chociaż często używanie herbu przez mieszczan stanowiło wyraz aspiracji do stanu szlacheckiego, i było wstępem do starania się o nobilitację, to, jak zostało już wyżej podniesione nie należy łączyć czy utożsamiać herbu ze szlachectwem. Pierwotnie, jak przypuszczam, herby mieszczan nie były wyrazem ani aspiracji, ani snobizmu, ani dumy rodowej lecz przede wszystkim miały funkcję użytkową, identyfikacyjną, były czymś w rodzaju logo, znaku firmowego, podpisu, pinu i pesela w jednym.
Herby, i szlacheckie, i mieszczańskie, i stosunkowo najrzadsze, chłopskie, były, o ile mi wiadomo, początkowo samowolnie przyjmowane przez użytkowników. Nie znam ani jednego przypadku nadania herbu przez polskiego władcę aż do XV czy nawet XVI w. Wszystkie stare polskie herby rycerskie są przyjęte samowolnie (co nie znaczy bezprawnie!) przez rody, chyba, że ktoś traktuje jako historyczne urocze legendy herbowe podawane przez Paprockiego lub Niesieckiego. Przypuszczam, że tak samo jest z herbami mieszczańskimi. Zasada była podobna w całej Europie. Oczywiście, w niektórych państwach, od poł. XIV władcy zaczęli wprowadzać regulacje, ograniczające prawo samodzielnego przybierania herbów, i przyznające to prawo wyłącznie sobie, jako suwerenowi, lub delegowanym do tego urzędom czy urzędnikom. Chodziło przypuszczalnie w części o regulację i kontrolę, aby nowe herby były zgodne z ukształtowanymi już regułami heraldyki, aby nie było przypadków używania takiego samego herbu przez dwie lub więcej rodzin, ale także o kwestie fiskalne i zasilenie skarbca opłatami za wydanie stosownych dyplomów. Najczęściej przyznanie herbu, w przeciwieństwie do nobilitacji, nie musiało wiązać się z zasługami, a było dostępne dla każdego petenta. W ten sposób funkcjonuje to nadal w wielu monarchiach. W Anglii i Szkocji każdy może zarejestrować w stosownej heroldii swój herb, a warunkiej jest jedynie posiadanie obywatelstwa i środków na dość wysokie opłaty rejrstracyjne i za wydanie ręcznie iluminowanego, kaligrafowanego dokumentu.
W wielu jednak krajach nie było monopolu monarchy na zatwierdzanie czy nadawanie herbów. Nie znam prawa z czasów Rzeczypospolitej, przyznajacego takie wyłączne prawo (
prawo do herbu, nie szlachectwa!) monarsze, sejmowi czy jakiemuś urzędowi. Ba, takiego urzędu, heroldii, ani w Polsce ani WKsięstwie nie było.
Zatem nic nie stało na przeszkodzie aby wolne osoby bez szlachectwa przybierały i używaly swoje herby rodowe. Nie sądzę, żeby coś w tej kwestii od czasu I Rzeczypospolitej się zmieniło, nie znam żadnej regulacji prawnej z czasów II RP, PRL czy III RP, która zakazywała by lub ograniczała przyjmowania i używania herbów rodowych.
Trzeba tu wszakże pamiętać o jednym. Jeden herb przysluguje jednej rodzinie (rodowi). W niektórych krajach, nawet jednej konkretnej osobie z rodu. Wyjątkowa sytuacja jest polskich herbów szlacheckich, używanych niejednokrotnie przez kilkadziesiąt lub kilkaset rodów, ale teoretycznie jest to też zgodne z ogólną zasadą, gdyż te liczne rody, faktycznie lub legendarnie, pochodzą z jednego dawnego rodu (np. Jastrzębców). Zatem przyjmując samodzielnie herb, trzeba uważać, aby nie zaprojektować sobie herbu zbyt podobnego do już istniejącego. Może to narazić nie tylko na śmieszność, lub posądzenie o snobizm (gdy wymyślimy sobie herb prawie burboński) ale i na odpowiedzialnoś sądowa. Herby rodowe nie są bowiem co prawda już (od czasu konstytucji marcowej) pod opieką państwa, ale
decyzja Sądu Najwyższego w sprawie K.S. i R. Habsburgowie Lotaryńscy vs Browar Żywiecki wskazuje, że także w Polsce herby zaczynają być traktowane jako dobra osobiste, na równi z nazwiskiem czy naszym wizerunkiem. Dobrze jest więc, gdy zaprojektowaniem herbu zajmie się nie amator, a ktoś z doświadczeniem, i możliwością sprawdzenia oryginalności i niepowtarzalności projektu. Nie wspomnę już szerzej o konieczności zgodności herbu z różnymi, zwykle szerzej mało znanymi, regułami heraldyki.
Nova Heroldia, początkowo jako firma prywatna, pod nazwą Nova Heraldia, zajęła się projektowanie i rejestrowaniem herbów. Podone firmy działaja w Niemczech, Macedonii, Ukrainie, Słowacji, Serbii, Rosji i w wielu innych państwach. Mają najczęściej status stowarzyszeń lub organizacji pożytku publicznego. Niektóre, zwłaszcza niemieckie, dzialają już od końca XIX w. Nova Heraldia w 2010 przekształciła się z firmy prywatnej, w ciało statutowe nowego stowarzyszenia, Polskiej Wspólnoty Heraldycznej, wprowadzając po dyskusjach i konsultacjach z językoznawcami, korektę (imho niekonieczną) nazwy na Nova Heroldia. Stowarzyszenie zrzesza ludzi zainteresowanych heraldyką, o różnym poziomie wiedzy, od początkujących miłośników tej nauki, do fachowców zajmujących się nią od dziesięcioleci. Rola Herbowa Nova Heroldia prowadzona jest prze kilku naszych czlonków, o najwyższej wśród nas wiedzy fachowej, bez falszywej skromności, niektórzy z nas zaliczają się do najlepszych znawców heraldyki w Polsce. Już samo to daje nam możliwość poprawnego projektowania herbów. Ponad to, prowadzimy rejestr, nie tylko internetowy, ale i realne archiwum, gromadzące w sposób trwały dokumentacje wystawionych dokumentów. Nie jest to więc "firma-krzak", jednego dnia istniejąca w sieci, a znikające niespodzianie następnego. Mimo opinii niektórych z Państwa nie jest to (niestety) biznes. Osobiście żałuję, ale nie sam podejmuję tu decyzje. Niektóre firmy czy stowarzyszenia, prowadzące taką działalność, zarabiają dobre pieniądze. My rejestrujemy herby za darmo. Opłaty (aktualnie ok. 250 zł) są jedynie zwrotem kosztów za ozdobną oprawę i wydruk, oraz za wysyłkę dokumentów, oraz zawierają symboliczne

honorarium artysty - heraldyka za graficzne wykonanie projektu. W niekorych przypadkach, dla bardziej wymagających Petentów, proponujemy zamówienie projektu prywatnie, u mnie lub innego artysty-heraldyka (niekoniecznie z naszego grona!) za osobnym honorarium (różne u różnych autorów, u mnie ok. 500-600 zł, u Andy Stewarta Jamiesona ok 2000 €) ale to inna sprawa, nie dotycząca bezpośrednio Novej Heroldii. Herby projektowane standartowo, w wramach wspomnianej wyżej opłaty są plastycznie ładne, heraldycznie poprawne, ale robione wg standartowych szablonów i z ograniczoną liczbą znian i korekt. A niektórzy fundatorzy żadają czasem kilkudziesięciu zmian, korekt i poprawek w projekcie, życzą sobie innego, specjalnie dla nich narysowanego hełmu lub labrów. Stąd ta dodatkowa oferta, zasadniczo poza Novą Heroldią. Zatem widzą Państwo, nasza działalność nie jest lukratywnym biznesem, a raczej jest pojmowane, zwłaszcza przez twórcę naszej roli kol. Norberta Wacławczyka, jako poslannictwo i hobby. Mimo, iż czasem żałuję, że nie jesteśmy nastwieni na komercję, to z drugiej strony, zabezpiecza brak takiego nastawienia, przed różnymi nieuczciwościami i uzurpacjami. Nie ma w naszej roli herbowej herbów szlacheckich nieprawnie zarejestrowanych przez nieuprawnione osoby. Nie ma herbów stylizowanych lub przypominających do zludzenia herby szlachty utytułowanej. A niestety takie "kwiatki" pojawiają się w rolach herbowych, które zaczynały bardzo ładnie i fachowo, ale zbytnio się skomercjalizowały. Proszę popatrzeć na niektóre rejestracje herbów w
Russian College of Heraldry czy
Heraldische Gemeinschaft Westfalen. Niektóre herby tam rejestrowane mają atrubuty fikcyjnych lub uzurpowanych tytułów szlacheckich, korony rangowe, płaszcze, trzymacze, niektóre przypominają nachalnie herby starych, historycznych rodów. U nas tego nie ma. Rejestrujemy herby w wersjach podstawowych, bez koron rangowych i innych zewnętrzych dodatkowych elementów. Herby szlacheckie rejestrujemy jedynie po przedstawieniu dowodów genealogicznych. Oczywiście, błędów nie popełnie tylko ten, co nic nie robi. Zdarzały się nam wpadki. Raz nieuczciwy petent za pom,ocą sfałszowanych dowkumentów przeprowadził bezprawną rejestrację starego herbu szlacheckiego. Zostalo to jednak szybko wykryte, i rejestracja anulowana. Czasem, zwłaszcza na początku działalności, zdarzaly się nam projekty dyskusyjne (nie błędne!) z punktu widzenia reguł heraldyki. Czasem zbytnio ulegaliśmy prośbom fundatorów, i efektem były herby niezbyt dobrze zaprojektowane. Ale uczymy się i nabieramy doświadczenia. Bo głęboka wiedza heraldyczna naszego kolegium to jedno, a umiejętność dobrego prowadzenia roli herbowej to drugie.
Podkreślę jeszcze jedno: my nie rejestrujemy ani nie nadajemy tytułów szlacheckich!
Chętnie korzystamy z konstruktywnej krytyki i merytorycznych uwag i wskazówek, i za takie uwagi z góry dziękujemy. Nie znosimy natomiast, co chyba zrozumiałe krytyki głupiej, bezpodstawnej, napastliwej w formie lub prześmiewczej.
Przepraszam, jeśli się nazbyt rozgadałem. I tak chyba nie wyjaśniłem wszystkich kwestii. Zapraszam zatem na naszą stronę, stale poprawianą, rozbudowywaną i aktualizowaną, gdzie większość problemów jest wyjaśniona obszerniej:
http://www.novaheraldia.net/.
Chciałbym jeszcze odnieść się do konkretnych postów Państwa:
Sokolnicki_Krzysztof pisze:...Niepowinno się łączyć tych dwóch spraw ponieważ, nikt już dzisiaj nie nobilituje rodzin za zasługi bo czasy i świat się zmieniły.
i owszem. Nadal w większości monarchii nadaje się za różne zasługi szlachectwo i tytuły wyższej szlachty, że wspomną niedawno zmarłą Margaret, baronową Thatcher, lub Salvadora Dali, który otrzymal tytuł marquès de Dalí de Púbol.
Nova Heroldia zaś może rozdawać sobie znaczki i loga jeśli ma na to klientów.
To nie są znaczki ani logo. To są herby - czyli znaki odpowiadające konkretnym, ściśle określonym przez wieki, regułom. Logo i znaczków takie reguły nie obowiązują, i do ich projektowanieb nie jerst potrzebna wiedza heraldyczna.
sponikowski pisze:ubawiłem się po pachy
pozdro - Sławek
Można wiedzieć czym, bo pogoda ponura i też bym się posmiał
Piotr_Juszczyk pisze:To jest dokładnie to samo co sprzedaż działek księżycowych. Biznes.
a czy byłby Pan łaskaw wyjaśnić to podobieństwo dokładniej?
Matysiak pisze:Czy ktoś wie co to takiego:
http://novaheraldia.net ???
Najlepszy jest herb Adama Małysza: na tarczy biały orzeł między nartami

...
też tak sądzę. Dziękuję serdecznie w imieniu kolegi który go projektował.
Irek.Klubczewski pisze:A mnie się pomysł podoba.
Coś, co dziś wydaje sie śmieszne (np, krokiew/narty Małysza) za czas jakis moze być powoden do dumy dla kolejnych pokoleń.
Bo czymże są herby jak nie graficznym przedstawieniem/wyróznikem rodu? ...
Bardzo sluszna uwaga. Zapraszam do współpracy, grafików u nas niedostatek, biznes niestety to nie jest, ale zawsze okazja do pogłębienia wiedzy heraldycznej, no i trochę możliwość reklamy
hniew pisze:
W naturze ludzkiej jest potrzeba przynależności do grupy. Z tego też i względu cała ludzkość zbudowana jest w oparciu o wiele rodzajów i poziomów grup.
Jednym z elementów organizacji grupy jest jej unikatowy, wyróżniający znak graficzny. Nieważne czy są to formalne: znak towarowy, logo „korporacyjne”, herb miejski czy też nieformalne znaki typu ostatnio coraz modniejszych prostych symboli naklejanych na samochody, oznaczających pasje właściciela (to także znaki oznaczające przynależność do określonej grupy). Tego rodzaju symboli jest cała masa.
Bardzo się mylisz, iż są one bezwartościowe.
Śmieszny będzie tylko wtedy, gdy będzie uzurpacją lub będzie rażąco niezgodny z wyznawanymi wartościami i sposobem życia.
Cóż złego widzisz w biznesie? Co złego jest w uczciwym oferowaniu usług (swojej wiedzy i talentu). Nikt nikogo tu nie oszukuje. Nikt nie oferuje nobilitacji (sprzedaży działek na księżycu)! ...
bardzo sluszne uwagi, miło się czyta wszystkie Pańskie wypowiedzi!
pozdrawiam serdecznie wszystkich Państwa, życząc miłego i słonecznego kolejnego długiego weekendu
Tomasz Steifer