: wt 14 sty 2014, 17:26
Sławku: grzech zaniechania mówisz - tego podważać nie będę, bo nie w tej materii "robię":)
A serio - chodzi mi cały czas o obowiązki urzędnika stanu cywilnego, niezależnie od wyznania. Szkopuł raczej (tzn moim zdaniem nie raczej) nie w tym czy przeszkody nie zaszły, a w tym czy nie zostały zgłoszone. Tzn czy obowiązek sprawdzenia czy nie zaszły przeszkody wykraczał poza konieczność zarejestrowania zgłoszonych przeszkód. Czy to na etpaie zapowiedzi, czy badania podczas egzaminów przedślubnych czy nawet podczas samej ceremonii/sakramentu.
I o ile mogę coś mówić na temat przepisów prawa cywilnego, konieczności okazania zgody np Rady Familijnej potwierdzonej przez innego urzędnika cywiolnego, zgody ustnej opiekuna/rodzica w przypadku nieletniego/nieletniej to trudne dla mnei, a wręcz niemożliwe jest myślenie o przypisywaniu (części?) odpowiedzialności za niespełnienie powinności soborowych (czy też innych religijnych, towarzyskich..takich miękkich z pubnktu widzenia prawa cywilnego).
Zdaje się, że miałem kiedyś przed oczami dokument odwołania się od decyzji niewpisania do polskich ASC ślubu zawartego w XIX wieku w którymś z amerykańskich stanów, gdzie dolna granica wieku dla kobiety była znacznie niższa w Królestwie (i chyba niż "trydencko") - skutecznego odwołania. Jak znajdę - wstawię. Wstawię jako nie tylko ciekawostkę, ale przykład, że rola urzędnika SC jaką pełnił (i tu zgryz nie wiem czy proboszcz czy było to u ewangelików czy innych - na pewno chrześcijańskie) była nadrzędną.
Podobnie było z rozwodami. Musiał być przez urzednika SC (prpoboszcza) rozwód cwyilny wpisany, małżeństwo było rozwiązane i rozwodnik/rozwódka mógł zawrzeć związek małżeński. Niezależnie co np proboszcz myślał o wazności rozwodu cywilnego, to musiał go zarejestrować. Spór był - zdaje się, że Mikołaj Romanow (tego nie jestem pewny, pracę doktorską z KULu jedynie przeglądałem:) rozstrzygał. Na korzyść prymatu prawa cywilnego. Chyba Mikołaj...Konstanty (car, nie car, nie otym teraz) wszak sam rozwód cywilny chyba miał. I parę słubów za sobą:)
ot popłynąłem
sorki;0)
A serio - chodzi mi cały czas o obowiązki urzędnika stanu cywilnego, niezależnie od wyznania. Szkopuł raczej (tzn moim zdaniem nie raczej) nie w tym czy przeszkody nie zaszły, a w tym czy nie zostały zgłoszone. Tzn czy obowiązek sprawdzenia czy nie zaszły przeszkody wykraczał poza konieczność zarejestrowania zgłoszonych przeszkód. Czy to na etpaie zapowiedzi, czy badania podczas egzaminów przedślubnych czy nawet podczas samej ceremonii/sakramentu.
I o ile mogę coś mówić na temat przepisów prawa cywilnego, konieczności okazania zgody np Rady Familijnej potwierdzonej przez innego urzędnika cywiolnego, zgody ustnej opiekuna/rodzica w przypadku nieletniego/nieletniej to trudne dla mnei, a wręcz niemożliwe jest myślenie o przypisywaniu (części?) odpowiedzialności za niespełnienie powinności soborowych (czy też innych religijnych, towarzyskich..takich miękkich z pubnktu widzenia prawa cywilnego).
Zdaje się, że miałem kiedyś przed oczami dokument odwołania się od decyzji niewpisania do polskich ASC ślubu zawartego w XIX wieku w którymś z amerykańskich stanów, gdzie dolna granica wieku dla kobiety była znacznie niższa w Królestwie (i chyba niż "trydencko") - skutecznego odwołania. Jak znajdę - wstawię. Wstawię jako nie tylko ciekawostkę, ale przykład, że rola urzędnika SC jaką pełnił (i tu zgryz nie wiem czy proboszcz czy było to u ewangelików czy innych - na pewno chrześcijańskie) była nadrzędną.
Podobnie było z rozwodami. Musiał być przez urzednika SC (prpoboszcza) rozwód cwyilny wpisany, małżeństwo było rozwiązane i rozwodnik/rozwódka mógł zawrzeć związek małżeński. Niezależnie co np proboszcz myślał o wazności rozwodu cywilnego, to musiał go zarejestrować. Spór był - zdaje się, że Mikołaj Romanow (tego nie jestem pewny, pracę doktorską z KULu jedynie przeglądałem:) rozstrzygał. Na korzyść prymatu prawa cywilnego. Chyba Mikołaj...Konstanty (car, nie car, nie otym teraz) wszak sam rozwód cywilny chyba miał. I parę słubów za sobą:)
ot popłynąłem
sorki;0)