dziecko niezanych rodziców o nazwisku osoby ze wsi XVIII/XIX
: pt 22 mar 2019, 09:18
Witam,
Mam zagadkę genealogiczną, ale z powodu zbyt małej wiedzy o zwyczajach 230 lat temu na wsi, nie potrafię jej rozwiazać.
Sprawa wygląda następująco:
Moja prapra... Ewa Lodczyk, urodzona na wsi około 1790 r w powiecie piotrkowskim (aktu urodzenia nie mam), o rodzicach nieznanych, w metrykach małżeńskich ma nazwisko Lodczyk. Na jej ślubach i chrzcinach dzieci był prawie zawsze obecny włościanin o tym nazwisku, 40 lat od niej starszy. Był zarówno przed jej urodzeniem, jak i lata po nim żonaty.
Nie mógł więc chyba swojemu nieślubnemu dziecku nadać swojego nazwiska.
Wydaje mi się, że być może prawdopodobne są dwie opcje:
1. Znaleźli z żoną podrzutka i nadali mu swoje nazwisko
2. Jego syn, stanu wolnego był ojcem dziecka i zmarł na tyle wcześnie, że nie ma wzmianki o nim w dostępnych archiwach online. Państwo Lodczykowie i ich syn nie chcieli jednak oficjalnie uznać dziecka, choćby z powodu konieczności obdarowania go posagiem.
Czy któraś z tych opcji wydaje się sensowna, albo jeśli obie, to która jest bardziej prawdopodobna?
Byłabym wdzięczna za jakieś wskazówki.
Pozdrawiam
Basia Z
Mam zagadkę genealogiczną, ale z powodu zbyt małej wiedzy o zwyczajach 230 lat temu na wsi, nie potrafię jej rozwiazać.
Sprawa wygląda następująco:
Moja prapra... Ewa Lodczyk, urodzona na wsi około 1790 r w powiecie piotrkowskim (aktu urodzenia nie mam), o rodzicach nieznanych, w metrykach małżeńskich ma nazwisko Lodczyk. Na jej ślubach i chrzcinach dzieci był prawie zawsze obecny włościanin o tym nazwisku, 40 lat od niej starszy. Był zarówno przed jej urodzeniem, jak i lata po nim żonaty.
Nie mógł więc chyba swojemu nieślubnemu dziecku nadać swojego nazwiska.
Wydaje mi się, że być może prawdopodobne są dwie opcje:
1. Znaleźli z żoną podrzutka i nadali mu swoje nazwisko
2. Jego syn, stanu wolnego był ojcem dziecka i zmarł na tyle wcześnie, że nie ma wzmianki o nim w dostępnych archiwach online. Państwo Lodczykowie i ich syn nie chcieli jednak oficjalnie uznać dziecka, choćby z powodu konieczności obdarowania go posagiem.
Czy któraś z tych opcji wydaje się sensowna, albo jeśli obie, to która jest bardziej prawdopodobna?
Byłabym wdzięczna za jakieś wskazówki.
Pozdrawiam
Basia Z